Astra5Klub.pl

Witam,

Pytanie laika. Kiedy powinienem (o ile powinienem) wymienić czynnik klimatyzacji na nowy, a kiedy tylko uzupełnić?

Dzięki!

To pokaże dopiero komputer ile go jest i w jakim stanie jest smarowanie itd. (po podpięciu do maszyny) ale to indywidualne jest od tego ile się jej używa.
Pewnie co roku warto zrobić jej przegląd i wtedy wyjdzie.

Jeśli klima chłodzi, to się jej nie dotyka.

Właśnie dziś byłem na przeglądzie klimatyzacji, znaczy głównie na uzupełnieniu czynnika. Maszyna nie pokazała żadnej informacji o konieczności wymiany, zrobiła tylko podstawowa procedurę, uzupełniając czynnik. Pan Majster chyba tez nie był głęboko w detalach. Także pytam tutaj. Czyli gdyby coś to maszyna będzie zwracać taka informacje?

Po 3.5 roku brakowało 80 gram czynnika.

Do Astry K katalogowo, o ile pamiętam wchodzi 480 g czynnika . Uzupełnienie generalnie polegać powinno na ściągnięciu całej posiadanej ilości przez aparaturę, kolejno pomiarze tej ilości, i finalnie nabiciu do pełna czynnika chłodzącego. Płaci się za dobitą różnicę + opłata serwisowa.

Dlaczego ASO tego nie robi na przeglądze?

A po co robić jak działa. W poprzednim aucie klima była na przeglądzie 2 razy w ciągu 14 lat, w tym roku ma 16 i dalej działa jak powinna.
W Astrze też nie mam zamiaru płacić za sprawdzanie że chłodzi, jak ja to wiem.

Astroid pisze:A po co robić jak działa. W poprzednim aucie klima była na przeglądzie 2 razy w ciągu 14 lat, w tym roku ma 16 i dalej działa jak powinna.
W Astrze też nie mam zamiaru płacić za sprawdzanie że chłodzi, jak ja to wiem.

No właśnie się zastanawim, po co robiłem kompleksowy przegląd klimatyzacji co roku poza ASO w poprzednich samochodach. A trwał on z półtorej godziny. Wymieniali filtr (jak nie zrobiłem tego w ASO), ozonowali, sprawdzali poziom płynu, oleju, sprawdzali szczelność lampą i kasowali 350 zł. Warto było?

Twoje pytanie czy warto było jest z serii podchwytliwych.
No bo można wychodzić z założenia, że po co ruszać skoro działa i w sumie ma to jakiś sens, bo przecież jak przestanie działać, to na pewno będziemy od razu wiedzieli i wtedy się zrobi.
Druga sprawa medalu jest jednak taka, że każde urządzenie powinno się serwisować na bieżąco, a nie czekać aż się zepsuje. Klimatyzację się odgrzybia, sprawdza szczelność, wymienia filtry oraz napełnia odpowiednią ilością czynnika. Nie zapominajmy, że czynnik chłodzący jest także nośnikiem oleju, który smaruje układ klimatyzacji od wewnątrz i jeśli czynnika jest za mało, to klima wprawdzie jeszcze może działać (choć najprawdopodobniej spadnie jej wydajność), ale pogarszają się warunki pracy kompresora (sprężarki) klimatyzacji i może mieć niewystarczające smarowanie, które na dłuższą metę może doprowadzić do jego zatarcia. Podobnie wszelkie nieszczelności - wilgoć, która może przedostać się do układu, nie służy mu i może doprowadzić do wewnętrznej korozji, co znów odbije się najpewniej i najwcześniej na sprężarce klimatyzacji. Wprawdzie w układach klimatyzacji montowane są osuszacze, które mają za zadanie wyłapywać wilgoć z krążącego czynnika, jednak nie oszukujmy się, że wyłapie tę wilgoć jeśli w układzie jest dziura wielkości 5 zł. Każde rozszczelnienie układu czy też długoletnie zaniedbania w serwisowaniu (doprowadzanie do stanu aż braknie czynnika i klima przestanie działać) powinny skutkować również wymianą osuszacza. Pamiętajmy także o tym, że klimatyzacja samochodowa, to nie lodówka z systemem szczelnych, metalowych rurek. Choć zasada działania jest podobna, to w samochodach konieczne jest niestety zastosowanie przewodów elastycznych, w których nie da się zapewnić 100% szczelności przez długie lata i ubytki naturalne czynnika są zawsze (mądre głowy mówią, że rocznie może ubywać od kilku do kilkunastu procent czynnika i są to ubytki jak najbardziej prawidłowe).
Na Twoje pytanie odpowiem więc tak - jeśli wydane przez Ciebie pieniądze nie spowodowały, że musiałeś rodzinie od gęby jadła odjąć, to nie masz co żałować wydatków.
Inni (w tym ja ) trochę "januszują" i zwykle uchodzi im to płazem (jak widać po powyższych wpisach, niektórym uchodzi płazem nawet przez kilkanaście lat), jednak gdy już przyjdzie co do czego, to Ty pojedziesz sobie na kolejny przegląd klimatyzacji za 350 zł, a inni (w tym ja ) będą szukać nowego kompresora klimatyzacji za wielokrotność tej kwoty lub sprzedając auto użyją kultowego, a nie do końca uczciwego zdania - "klima działa, wystarczy tylko nabić".
Wybór czy serwisować czy nie jak zwykle należy do użytkownika, ale mam chociaż nadzieję, że rozwiałem Twoje wątpliwości czy warto było.

To jak to w końcu jest, kiedy wymieniam cały czynnik a kiedy dobijam? Nie pytam czy warto, czy tez nie. Mam swoje poglądy w temacie serwisu, także koszt uzupełnienia czynnika 80 zł to znowu nie majątek, a wiem ze układ jest pełny.

Zasada działania tej maszyny do obsługi klimatyzacji jest taka, że nawet jeśli chcesz tylko "dobić" czynnika, to i tak cały czynnik z układu klimatyzacji samochodu jest odsysany do maszyny, filtrowany i dopiero potem wraca do układu, dodatkowo uzupełniony o brakującą ilość. Można więc powiedzieć, że nawet jeśli masz do uzupełnienia tylko małą ilość czynnika, to i tak układ jest napełniany na nowo w całości świeżym czynnikiem. Oczywiście płaci się tylko za ilość czynnika, którą trzeba było uzupełnić.

colins pisze:Inni (w tym ja ) trochę "januszują" i zwykle uchodzi im to płazem (jak widać po powyższych wpisach, niektórym uchodzi płazem nawet przez kilkanaście lat), jednak gdy już przyjdzie co do czego, to Ty pojedziesz sobie na kolejny przegląd klimatyzacji za 350 zł, a inni (w tym ja ) będą szukać nowego kompresora klimatyzacji za wielokrotność tej kwoty lub sprzedając auto użyją kultowego, a nie do końca uczciwego zdania - "klima działa, wystarczy tylko nabić".

Dzięki za dogłębną odpowiedź. W sumie 350 zł x 14 lat = około 5000 zł. A naprawa klimy ile kosztuje?

colins pisze:Wybór czy serwisować czy nie jak zwykle należy do użytkownika, ale mam chociaż nadzieję, że rozwiałem Twoje wątpliwości czy warto było.

Dlaczego na liście czynności serwisowych w ASO (dealer z Wrocławia ją publikował na forum) nie ma serwisu klimy?

Problem corocznego serwisu klimatyzacji nie wygląda tak prosto. Podczas odciągania czynnika nie odsysa się całego oleju z układu a gdy okaże się, że czynnika było zbyt mało to serwisy z reguły dodają olej proporcjonalnie do brakującego czynnika. Jak pisało w jednym z opracowań producenta układów klimatyzacji Denso poprzez mikro nieszczelności uchodzi z układu głównie czynnik chłodzący a olej prawie wcale i dodawanie za każdym razem oleju proporcjonalnie do ilości brakującego czynnika powoduje przeolejenie układu i spadek wydajności chłodzenia.
Rozkład oleju w układzie klimatyzacji (na przykładzie jednego z pojazdów koncernu VAG) wygląda następująco :
- sprężarka - 50%
- chłodnica - 10%
- przewód ssący - 10%
- parownik - 20%
- osuszacz - 10%
Przy proporcjach 140g oleju PAG na 550g czynnika R134a i nie ma fizycznej możliwości odciągnięcia całego oleju z układu żeby sprawdzić jego ilość.
Dlatego zdecydowanie popieram któregoś z przedmówców "jak dobrze chłodzi to nie ruszać".

W poprzednim samochdzie zrobilem uzupelnienie czynnika po 6 latach. Facet sie spytal czy gorzej chlodzi. Zdiwil sie po co robie jak dobrze chłodzi. Czynnika prawie nie ubyło. Potem przejezdzilem jeszcze 7 lat i sprzedałem . Klima działałą bez zarzutu. Nawet lepiej niz w nowym Oplu. Szybciej schładzała kabine.

Może czas się przyzwyczić, że samochód jest na jakieś 15 lat. Klima nie ruszana wytrzyma 15 lat. Skrzynia bez zmiany oleju wytrzyma 15 lat. Zabezpieczenia antykorozyjna nadwozia zaczną puszczać po 12 latach, a po 15 latach zaczną wychodzić dziury. Mam 16-letnią toyotę avensis. Rdzewieje, silnik bierze olej, cieknie z tyły przy klapie, dużo innych rzeczy jest do zrobienia no i śmierdzi w środku starym autem (norma w starych samochodach). Koszty napraw współczesych wozów są wysokie, bo są to auta skomplikowane i cześci do nich są drogie. Chyba nie ma co przesadzać z nadmiernym dbaniem o klimę czy skrzynię. Jeździć, robić przeglądy i cieszyć się autem aż zacznie się sypać za kilkanaście lat i wtedy zmienić na nowe.

Na 15 lat?
Czas się przyzwyczaić, że raczej tylko na kilka lat.
Ja mam Astrę 3 lata i właśnie zauważyłem, że wchodzę w krytyczny okres, bo już sondowałem rynek pod kątem kolejnego środka lokomocji. Na szczęście nie znalazłem nic sensownego, a nawet doszedłem do wniosku, że przez te 3 lata samochody jakoś podrożały, bo czego jak czego, ale dobrze wyposażonego nowego kombi za 70 tysięcy zł raczej się dzisiaj nie kupi.
Mimo wszystko nie wiem czy dotrwam z nią do 5 roku (gdy skończy się gwarancja) i wcale nie z powodu, że jestem z niej niezadowolony (bo wręcz przeciwnie), ale ze znudzenia.

colins pisze:Na 15 lat?
Czas się przyzwyczaić, że raczej tylko na kilka lat.

Przy dużych przebiegach tak.

colins pisze:ale ze znudzenia.

A to ważny czynnik.

Wracając zaś szanowny Inferno do tematu klimatyzacji, to te przeglądy za 350 zł rok w rok, to faktycznie trochę na wyrost. Wymienić filtr kabinowy co roku, to i owszem, a nawet trzeba, ale jakiś grubszy serwis połączony z "dobijaniem" klimatyzacji, to myślę, że spokojnie można zrobić co kilka lat. Oczywiście serwisy klimatyzacji zachęcają do corocznych wizyt, ale wiadomo, że chodzi o kasę. Tak naprawdę przy szczelnym układzie czynnik naturalnie ucieka, ale bardzo powoli i nawet po kilku latach klima nadal powinna działać jak nowa. Myślę, że raz na kilka lat, to można się szarpnąć na podłączenie do cudownej, klimatycznej maszyny, ale co roku, to niepotrzebne przepłacanie. Tu chyba znaleźliśmy odpowiedź dlaczego w ASO zwykle nie oferują "nabijania" klimy w ramach corocznych przeglądów. Po prostu wiedzą, że przez pierwsze lata użytkowania nowego samochodu ubytki czynnika są niewielkie (bo prawdopodobieństwo nieszczelności jest dużo mniejsze niż w starych samochodach). Po drugie zapewne w grę wchodzą też finanse, bo ten nowy, ekologiczny czynnik, którym napełnione są nasze układy, jest bardzo drogi. W związku z tym pewnie nie chcą odstraszać klientów cenami i dopiero, gdy ci zgłaszają problem z działaniem klimatyzacji, to biorą się do roboty.
Tak przynajmniej mi się wydaje, ale fajnie by było gdyby obecny tutaj na forum dealer zdradził nam nieco tajemnicy i napisał czy ASO Opel w Polsce mają w ogóle na stanie urządzenia/środki umożliwiające serwisowanie samochodowych układów klimatyzacji z wykorzystaniem nowego czynnika.

colins pisze:Wracając zaś szanowny Inferno do tematu klimatyzacji, to te przeglądy za 350 zł rok w rok, to faktycznie trochę na wyrost. Wymienić filtr kabinowy co roku, to i owszem, a nawet trzeba, ale jakiś grubszy serwis połączony z "dobijaniem" klimatyzacji, to myślę, że spokojnie można zrobić co kilka lat. Oczywiście serwisy klimatyzacji zachęcają do corocznych wizyt, ale wiadomo, że chodzi o kasę.

Doją bardziej niż ASO. A na ASO tylu narzeka.

colins pisze:Tak naprawdę przy szczelnym układzie czynnik naturalnie ucieka, ale bardzo powoli i nawet po kilku latach klima nadal powinna działać jak nowa. Myślę, że raz na kilka lat, to można się szarpnąć na podłączenie do cudownej, klimatycznej maszyny, ale co roku, to niepotrzebne przepłacanie.

I tak też będę robił.

colins pisze:Tak przynajmniej mi się wydaje, ale fajnie by było gdyby obecny tutaj na forum dealer zdradził nam nieco tajemnicy i napisał czy ASO Opel w Polsce mają w ogóle na stanie urządzenia/środki umożliwiające serwisowanie samochodowych układów klimatyzacji z wykorzystaniem nowego czynnika. v

Chyba nie mają.

Oczywiście, że każde duże ASO ma maszynę która obsługuje R1234yf - ten czynnik jest obecny w układzie wszystkich Opli produkowanych od jakiegoś czasu (był okres przejściowy w 2017 roku). Nie jest to element przeglądu standardowego - bo podnosi koszty.

W nowym samochodzie warto:
- używać klimatyzację przez cały rok z uwagi na smarowanie sprężarki, osuszanie wnętrza samochodu i zapobieganie rozwojowi mikroorganizmów,
- raz do roku wymienić filtr kabinowy na nowy, a jeśli jeździmy dużo w zapylonym środowisku nawet co 30,000km.
- czyszczenie klimatyzacji, lepiej prewencyjnie niż wtenczas gdy czujemy, że coś jest "nie tak". Nie ma zasady co ile, zdroworozsądkowo jeśli dwa wcześniejsze punkty prawidłowej eksploatacji są przestrzegane, można raz na dwa lata.

Dla przypomnienia:

R134a (1,1,1,2-Tetrafluoroetan) – w samochodach, które były produkowane do 2017 roku.

R1234yf (2,3,3,3-tetrafluoropropen) – nowy czynnik chłodniczy, stosowany obowiązkowo od 2017 roku w nowych autach, sprzedawanych na terenie UE. Środek kontrowersyjny, dziesięciokrotnie droższy od R134a, co skokowo zwiększyło koszty serwisu klimatyzacji. Jest to również środek łatwopalny i w określonych sytuacjach, toksyczny.

CO2 (dwutlenek węgla) – zastosowany przez firmę Mercedes Benz od 2017 roku, zamiast zalecanego przez UE czynnika R1234yf.

Ja w mojej drugiej Astrze gtc od 9 lat zawsze dbałem czyściłem i co rok sprawdzałem nabicie klimy itp itd.... I co.. I padła teraz, prawdopodobnie kompresor się zaciera, bo wyje szarpie itp. A znajomi latami jeżdżą nic nie robią i działa kurde im. Może faktycznie nie ma co ruszać jak działa poza dezynsekcja filtrem itp.

vwarni pisze:Może faktycznie nie ma co ruszać jak działa poza dezynsekcja filtrem itp.

Te dwie rzeczy trzeba zrobić. Reszty nie warto.

No filtr i odgrzynianie wiadomo, a też te serwisy to ręce opadaja. Kiedyś pojechałem profilaktycznie, to mi nabili za dużo czynnika i kompresor wariował szarpał silnikiem itd. Cholera wie czy się coś nie uszkodzilio po tym też... Mam wrażenie, że połowa warsztatów nie ma pojęcia, albo ma w dupie i robią na odpierdziel. Te ich maszyny do klimy często stare już i kto wie.. Chyba naprawdę nie będę tego ruszac dopóki będzie wszystko działać i tyle. Bo jeszcze sami coś zepsują w tym!

Za serwis klimy bierze się teraz każdy. Kupuj maszynę i jedzie z serwisem. A pojęcia o działaniu układów klimatyzacji nie ma.