Odniosę się do dwóch kwestii, pierwsza to posty kolegi Astra, które poniekąd tłumaczą moje, a druga to kwestia negacji elastyczności.
Po pierwsze, jak można zauważyć Astra narzeka na swój samochód, nie jest z niego do końca zadowolony. I nie jest istotne to, że wychwala czy raczej zwraca uwagę na VAG, bo takie auto jak dobrze kojarzę miał poprzednio, stąd przyzwyczajenia wzięły górę i ma określone uwagi do samochodu. I nie ważne czy jeździłby poprzednio VAG, czy francuzem, czy japończykiem, jest niezadowolony i miał inne wyobrażenie o Astrze i już. A to, że trzy literki V A G działają na niektórych jak płachta na byka, to mamy tak liczne negatywne komentarze. A jego posty tłumaczą moje, bo on się "przejechał" na zakupie, a ja nie chcę się przejechać i wiercę i rozkminiam pewne sprawy może i za bardzo i ględzę jak to mówią niektórzy. Mam swoje pozytywne doświadczenia z VAG, ale mam też z Renault Megane (praca), z Peugeotami (praca), a teraz z Fordem (też praca), ale to VAG mi pasuje najbardziej i jak chcemy kupić nowe auto, to musi być ono co najmniej lepsze od poprzedniego, a jak do tego dochodzi zmiana marki, to poprzeczka jest jeszcze wyżej. A nie chcę wydać dużych pieniędzy i 10 lat narzekać na swój wybór.
Po drugie, jak wchodziły nowe silniki z turbo i wtryskiem bezpośrednim (najpierw pośrednim) to była wielka kampania reklamowa, że małe silniki z osiągami dużych, że mają większą elastyczność bo moc i moment niżej itp itd. I tak jest po części, ale jak widać nie u wszystkich, bo jedni potrafią zrobić silniki ciągnące od dołu, a inni nie, mimo że na papierze oba silniki nie różni wiele. Cóż ktoś powie taki urok i trzeba zmieniać biegi, bo inaczej LSPI. A ja się na to nie zgadzam i nie dam sobie wmówić, że to normalne. Jest to duża wada danego zestawu silnik/skrzynia, że nie jest elastyczny, tylko wymusza traktowanie jak 20 lat temu. Ja jeżdżę autem "jak dizlem" lub normalną benzyną, tzn. 2,5 tys obr i zmiana biegu, obroty spadają do 1.7-2 tys i jadę spokojnie, jak trzeba przyśpieszyć od 2 tysięcy, to daję buta i auto zbiera się na pół gwizdka, ale się zbiera, jak potrzebuję nagłego przyspieszenia bez względu na wszystko to redukcja, ale 90% czasu jeżdżę w zakresie 1700-2500 obrotów. Tak jeździło się wolnossącymi i silnikami z turbinami o pojemności np. 1.8T, ale tak też jeździłem na jazdach próbnych silnikami TSI i nic się nie działo, a nawet jak się działo, to nie słyszałem, bo auto zbierało się ładnie i byłem pod wrażeniem elastyczności. Mówiłem sobie wówczas "to jest to" i miałem banana na twarzy, jak na 4b przy 60km/h dawałem buta od ok 2 tys obrotów i miałem 100 km/h po 6 sekundach, a 80-120 na 5b po 8 sekundach. Tego właśnie chce. I to miał dawać Opel patrząc na parametry silnika i chwalenie się, że odjęto kg od masy.
A że silnik Opla nie wyrabia, bo takie ma nastawy, albo LSPI itp, to sorry, ale to nie jest OK. Jak jeździłem przedwczoraj na próbę, to faktycznie silnik nie zbierał się od tych 2 tys obrotów, dopiero od 2,5 tys coś się działo. Z tym, że ja nie czułem LSPI, ani szarpania itp. Jechało nieźle w porównaniu do mojej F2, ale do 1.4 TSI 150KM niestety się nie umywa. I można nawet zaakceptować te przyśpieszenia, bo są mimo wszystko w porządku, bo 1s w tę lub tamtą nie robi różnicy, ale takiej jeździe może towarzyszyć LSPI, a tego nie chcę. Stąd jak już to tylko 1.6T 200KM, który ma podobno więcej na dole i do tego AT.
I możecie pisać, że się ktoś czepia Opla, ale coś jest nie w porządku skoro podczas testów na youtube na tę elastyczność od niskich obrotów testerzy zwracają uwagę. To tak pokrótce