b3rs pisze:Samochód będzie wart tyle ile ktoś za niego zapłaci.
Święte słowa. To ile się chce za auto dostać, a ile proponuje rynek to dwie różne sprawy. Pewnie, że można się zaprzeć i tygodniami czekać na tego jedynego klienta co zapłaci tyle ile chcemy. Ja osobiście nie mam na to czasu i nerwów.
Umawianie się z klientami, oględziny, jazda testowa. Raz, drugi, trzeci... Ja wychodzę z domu rano i wracam późnym popołudniem. Zgrywanie grafika z wizytami potencjalnych kupców było dla mnie mega problemem.
Cena wyjściowa była 31.000 (najdroższa astra na oto moto wtedy). Przez tydzień było sporo "oglądających" i wszyscy próbowali zbijać cenę i to o kilka tysięcy mimo, że auto w idealnym stanie i warte tych pieniędzy.
Wiedziałem ile da ASO bo wcześniej miałem ich wycenę. A ASO w przeciwieństwie do prywatnego kupującego miało w nosie, że zdemontuję audio, CID'a, relingi i nie dam do auta kół zimowych. A to wszystko to mój dodatkowy zysk przy odsprzedaży.
Wiadomo, że ASO zawsze da mniej bo muszą zarobić na odsprzedaży tego auta. To nie wolontariat. Trzeba przekalkulować czy nam się to opłaca czy nie.
Ja auto sprzedałem tydzień przed końcem polis ubezpieczeniowych, przeglądem technicznym i serwisem w ASO. Wyszedłem z założenia, że w ten sposób 800 pln, które musiał bym wsadzić w auto (duży przegląd) zostaje w kieszeni bo za to i tak nikt nie zwróci przy sprzedaży auta za miesiąc czy dwa.
Podsumowując :
- auto oddane do ASO : 29.000
- dodatkowe fanty zdemontowane z auta : 3000
- nie zrobienie dużego serwisu : 800
W totalu daje to 32.800 pln. I dla mnie to jest końcowa kwota jaką dostałem za auto. Na rynku w życiu bym tyle nie dostał lub czekał tygodniami na klienta.