Astra5Klub.pl

SACZI pisze:A jak teraz to wygląda z Astrą J?

Super!
Ja swoją z 2010 roku (kupiłem jak jeszcze na salonie jej nie było) sprzedałem własnie rok temu miała 7 lat (102 tys km).
Jedyna usterka to 3x zbiornik płynu chłodzącego wymieniony i to na tyle a wersja najbogatsza i ksenony miały padać itd .

PS.
Swoją też 7 lat bez problemów pojeżdżę albo i dłużej.

Zdarzyła mi się wczoraj taka sytuacja. Silnik 1.4 125 S/S bez trybu sport. Przebieg 29 tys km. Olej d1g2. Silnik zagrzany. Postanowiłem przegonić auto, więc wcześniejsza jazda w okolicach 3-4 tys obrotów. Paliwo normalne 95. Ruszam spod świateł, zmiana na dwójkę, w okolicach 2k5 gaz do dechy i po przekroczeniu 3k silnik złapał długiego muła tak na 3-4 sek. Po dojechaniu do następnych świateł postanowiłem sprawdzić jeszcze raz i tym razem muł trwał tylko ok 0.5 - 1 sek (tak jakby tylko zmieniał krzywki). Miałem niestety włączone radio więc stuków/świerszcza nie słyszałem.

Czy komuś zdarzało się też tak długie zamulanie na dwójce? Jakoś nie pamiętam by była mowa tutaj w wątku o niskich biegach. Nigdy wcześniej tak nie miałem.

Ogólnie to najprawdopodobniej doświadczyłeś tego co tu opisane było: 1-4-turbo-spadek-mocy-przy-3000rpm-t400.html
3-4 s to chyba długo, chociaż to ze stoperem tego nikt nie mierzy, więc możliwe, że u wszystkich trwa to podobnie, np. 2,5s. Niemniej mi się takie coś zdarzało tylko po spokojnej jeździe (2k-3k obrotów). Widocznie zmiana krzywek bywa w tym silniku problematyczna czasami i taki efekt.

Ok. Czyli wszystko w normie i TTTM. Może i przesadziłem z tymi 3-4 sekundami, ale wydawało się, że minęła wieczność. Zdziwiło mnie też to, że taki spadek może wystapić na niższych biegach. Do tej pory wydawało mi się, że to przypadłość głównie 4,5 i 6. Ale może pokręciłem coś z LSPI.

Prawdę mówiąc za dużo tu nie wiadomych, żeby mieć pewność co do problemów naszych AK. LSPI raczej to nie było. Według mnie problemem jest soft i moment zmiany krzywek. Ewentualnie błąd softu wynikać może z jakiegoś niezbadanego problemu w silniku.
No i smutne jest to że serwis stwierdza że nie zaobserwował problemu i koniec tematu. Błędów w komputerze pewnie też nie będzie. Na poprawkę tak żądło występującego problemu raczej też nie ma co liczyć.

Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma

No przecie co chwilę piszę, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Dopiero co sprzedałem Qashqaia, a tam na forum królują wpisy o padających akumulatorach, silnikach żrących olej, wariujących czujnikach itp., itd. Tutaj póki co jest stosunkowo spokojnie, bo temat tłoków jakby umarł (a przynajmniej przycichł) i nie widać jakichś powtarzających się usterek. No może poza niedoróbkami montażowymi, ale tu znów wracam do Nissana, który wcale lepiej nie był wykonany, a nawet chyba gorzej (zresztą też składany na wyspach jak Astra ST).

Witam!

Mam Astrę 1.4 turbo (150KM) z 2016 roku i właśnie odstawiłem ją do warsztatu z podobnymi objawami: brak kompresji na pierwszym cylindrze, podejrzenie: pęknięcie tłoka.
Trochę wcześniej padło mi wspomaganie kierownicy (już wymienione)
Trochę sporo atrakcji jak na 36tys km, a jeżdżę naprawdę spokojnie.

Proszę o więcej szczegółów. Który miesiąc produkcji, jakie były objawy i chodzi tu o dokładność opisu. Jaki olej? Oraz jak zostało to wszystko zdiagnozowane krok po kroku przez Ciebie oraz przede wszystkim serwis bo to jest wrażliwy temat.

Zasadne jest też pytanie czy 2016 to rocznik modelowy, czyli wyprodukowany w pierwszej połowie 2016?

Najlepiej wklep VIN wg tego co opisał kolega tutaj viewtopic.php?p=53870#p53870 I podaj nam engineType

Świeży user, jeden post. Ściema i tyle.

Jeśli tak... To ja nigdy nie zrozumiem takiego "marketingu". Bo chyba tylko o to chodzi... Inne marki powinny bronić się swoimi zaletami, a nie wadami konkurentów

Dlatego nie ma co się nakręcać. Jeśli jakoś to potwierdzi, że miał taki przypadek oraz poda szczegóły to prędzej czy później wyjdzie czy test ściema. Z racji iż to jest świeży user wiarygodność jest minimalna

Samochód kupiony w lipcu 2016, silnik 1.4 turbo Automat. Numeru VIN teraz nie mam, bo samochód z dokumentami stoi w serwisie (Autopoint, Warszawa). Kilka dni temu w trakcie jazdy w korku silnik zaczął nierówno pracować na wolnych obrotach. Następnego dnia znów to samo (przy dużych obrotach nie było nic specjalnego). Po pewnych czasie pojawił się komunikat Sprawdź system Esc. Komunikat pojawiał się w trakcie postoju, gasł przy ruszaniu. Po paru kilometrach zaświecił się Check Engine, więc pojechałem do serwisu.
Wstępnie w serwisie powiedzieli że to pewnie świeca lub cewka, ale następnego dnia zmierzyli kompresję i powiedzieli że jest brak kompresji na pierwszym cylindrze i muszą rozbierać silnik, przy czym powiedzieli że mieli już dwa przypadki uszkodzenia tłoka i że może to być właśnie to. Wtedy zacząłem przeszukiwać net i znalazłem to forum i ten temat.
Do tej pory z samochodu byłem bardzo zadowolony, chociaż na jesieni padło mi wspomaganie: najpierw wydawało dziwne odgłosy (chrobotanie), potem zaczęło szarpać aż w końcu pojawił się komunikat "Sprawdź system EPS" czy coś podobnego i przestało w ogóle działać. W serwisie powiedzieli że to pierwszy taki przypadek i podobno nawet fabryka był tym zaskoczona.
Jak będę coś więcej wiedział to napiszę. Na razie dostałem zastępczą Mokke i jakoś jeżdżę...

Dlaczego się dziwicie? Przecież ustaliliśmy, że silniki produkowane do 2016 r. (włącznie) były podwyższonego ryzyka.

Dziwimy wyłącznie dlatego, że zaakceptowałem dwa pierwsze posty usera, który dopiero od tego tematu zaczął funkcjonować na forum. Reszta by się zgadzała

Od kiedy się auto z papierami zostawia w serwisie ?

Nie, że się czepiam, ale pierwsze słyszę.

@jarek8887 musisz nas zrozumieć Nikt nie chce podważyć, że masz problem z autem i akurat szukając o tym problemie info trafiłeś jako swiezy użytkownik na nasze forum. My nauczeni doswiadczeniem, musimy jak najdokładniej "zweryfikować" czy właśnie nie miałeś auta z podwyższonym ryzykiem co pisząc, że masz auto z lipca właśnie potwierdziłes. Po przerwie wakacyjnej na fabryce następowała zmiana roku modelowego z RM2016 na RM2017 który to miał już pewne poprawki w tej kwestii. My na forum nie chcemy wywoływać zbędnej paniki ze tloki padają dlatego tak zarzycilismy Cię pytaniami Informuj nas pozniej... Najlepiej wrzuć jakieś wiarygodne fotki uszkodzonego tłoka itp itd (serwis ma obowiazek pokazać Ci co się stało i co wymienili). VIN masz też w karcie pojazdu jakby co Informuj. Ale na chwilę obecną auto RM2016 więc na razie się zgadza że w do tego RM, możliwość uszkodzenia tłoka jest wysoce prawdopodobna.
P.S pierwsze słyszę że zostawia się wszystkie papiery w serwisie

marwisn pisze:Od kiedy się auto z papierami zostawia w serwisie ?

Nie, że się czepiam, ale pierwsze słyszę.

Ja się z tym spotkałem, ale nigdy w ASO. Tłumaczyli, że niby na wypadek kontroli czy auto nie kradzione itp.

Jak zostawiałem samochód, to poprosili o dowód rejestracyjny, więc im dałem. Dali pokwitowanie więc nie widzę problemu.
Swoją drogą, to jeśli te wcześniejsze silniki miały jakiś problem, to chyba powinni zrobić coś więcej niż wymiana tłoka (jeśli to tłok). Wcześniej (jak mi robili przekładnię kierowniczą) to dostałem zastępczą Astrę taką samą jak moja (1.4 turbo automat) tylko 2017 rocznik. I ona miała wyraźnie lepszą charakterystykę silnika. Aż się o to pytałem, ale powiedzieli że to taki sam silnik.
Może trzeba się poawanturować o wymianę silnika ?

No ja bym pewnie coś zasugerował... Niemniej oni mają biuletyn że jak rysy cylindra nie przekraczają ich norm to tylko polerka i nowy tłok... Wszystko zależy od stopnia uszkodzenia... Nie jest wykluczone że będzie potrzeba nowej jednostki z już wbudowanym czujnikiem spalania stukowego

Fakt, ja bym pojechał i kazał sobie pokazać jak wygląda cylinder i zrobił zdjęcia. Dopiero wtedy pozwoliłbym im na dalsze prace. Tak na wszelki wypadek.

Numer vin masz na kazdym papierku co distales przy kupnie samochodu.

marwisn pisze:Od kiedy się auto z papierami zostawia w serwisie ?

Nie, że się czepiam, ale pierwsze słyszę.

Zaznaczone ma iż zgodził się na próby drogowe dlatego chcieli dowód.

Jutro wskoczy mi 30 tys auto kupione z placu w październiku 2016.

A ja mam kupione w marcu 2016 i tylko czekam kiedy bo już podczas jazdy mam strzały i raczej spodziewam się że tłok padnie puki co 16 tyś. Ale gwarancja jeszcze 2 lata to może nie będzie źle.

Zawsze możesz przyspieszyć zgon skoro masz obawy. Wysoki bieg, mała prędkość, a przy tym gaz do podłogi i mamy być może receptę na gwarancyjną naprawę silnika. W sumie może sam też spróbuję mimo, że mój rocznik to 2017.

Miałem taki pomysł i kto wie czy tak nie zrobię ale teraz auto mi jest potrzebne i nie mam czasu na ASO i zastępcze ale w lecie może sprawdzę chyba że po wymianie oleju na D1gen.2 objawy znikną a wymieniam w marcu.

Wracając jeszcze do tematu tych nieszczęsnych tłoków, to zastanawia mnie jedna rzecz dotycząca naprawy wykonywanej przez ASO po wystąpieniu tej awarii.
Z tego co udało nam się ustalić, to podobno poczynając od roku modelowego 2017 silnik został po cichu nieznacznie zmodernizowany przez dołożenie czujnika spalania stukowego (trochę nie chce mi się wierzyć, że wcześniej go nie miał, bo to przecież standard), zmianę niektórych kanałów olejowych (w sumie nie wiem jakich) oraz wprowadzenie nowego oleju Dexos1Gen2, który ma być lekarstwem na LSPI (czy tam spalanie stukowe).
Przyjmijmy więc, że silnik został zmodernizowany i chyba można mieć nawet taką nadzieję, bo odpukać, ale po 2017 r. problem na razie nie wystąpił (a przynajmniej nikt się nie skarżył).
No więc jeśli został zmodernizowany, to dlaczego w silnikach sprzed modernizacji, w których usterka się ujawniła, naprawa w ASO polega tylko na wymianie uszkodzonego tłoka i nic poza tym.
Przecież w takim wypadku powinien być wymieniony dodatkowo co najmniej cały blok silnika, na taki, który ma już czujnik spalania stukowego i zmienione kanały olejowe lub nawet cały, zmodernizowany silnik. W przeciwnym wypadku przecież za jakiś czas usterka wystąpi ponownie w tak naprawionym silniku, bo mimo wymiany uszkodzonego tłoka na nowy jest to nadal stary, powiedzmy wadliwy silnik.
Taki sposób naprawy rodzi u mnie podejrzenia, że GM gra jedynie na zwłokę wychodząc z założenia, że teraz zastosujemy tylko stosunkowo tanie dla koncernu półśrodki, kolejna awaria wystąpi w tak naprawionym silniku już po okresie gwarancji, a wtedy skasujemy klienta za wymianę całego silnika.
Nie dziwi mnie to w sumie przyjmując punkt widzenia producenta, jednak dziwi z naszego punktu widzenia. Tym bardziej, że obiło mi się o uszy, że w przypadku podobnych awarii, które miały miejsce w bardziej cywilizowanych krajach, klienci mieli wymieniane całe silniki.
A jakie jest Wasze zdanie, bo może jednak wszystko jest OK na naszym polskim podwórku, a ja żyję w błędzie?