Po kilku dniach użytkowania nowej Asterki zauważyłam, że przy włączaniu kierunkowskazu lub wycieraczek rusza się obudowa kierownicy (kolumny kierownicy - nie wiem jak to fachowo nazwać). Z faktu, że jest to mój pierwszy samochód z salonu pomyślałam, że "ten typ tak ma", potem stwierdziłam, że może nie jest dokręcona jakąś śrubka i dlatego cały ten plastik przy użyciu kierunkowskazów lub wycieraczek rusza się (przekręca). Temat nie dawał mi spokoju, a że wcześniej nie miałam czasu podjechać do ASO zrobiłam to dzisiaj po niecałym miesiącu użytkowania Astry. Pan z obsługi serwisu spojrzał i stwierdził, że faktycznie pierdoła może wypadła śrubka lub jest niedokręcona i zrobią to od ręki. Wprowadzili samochód na serwis, trochę zdziwiło mnie, że do przykręcenia jednej śrubki nagle pojawiło się dwóch mechaników i ten Pan z obsługi. Po chwili Pan przychodzi z dziwną miną mówiąc, że po zdjęciu całej obudowy kolumny kierownicy pęknięty był jakiś plastik mocowania kolumny kierownicy. Zaprosił mnie na serwis i pokazał to pęknięcie wraz z odłamkami plastiku na wycieraczce po zdjęciu tej obudowy. Podkreślił, że jest to uszkodzenie mechaniczne i nie podlega gwarancji, oczywiście nie omieszkał zasugerować, że to moja wina, może uderzyłam w kierunkowskaz lub dziecko bawiło się kierownicą
(nigdy nie dopuszczam dziecka do miejsca innego niż jego fotelik). Najprawdopodobniej będzie to usługa płatna, bo gwarant nie uzna tej usterki. W nanosekunkach podniosło mi się ciśnienie (dbam o samochód lepiej niż o nowe szpilki) i chyba mechanik to zauważył, bo za chwilę zadzwonił i umówił kierownika serwisu czy właściciela salonu (nie wiem, bo w nerwach już nie docierały do mnie jego słowa ) na oględziny na jutro. Chyba uznał moje argumenty, że samochód ma niecały miesiąc, nie ma ani jednej ryski a uszkodzenie jest w środku a nie na zewnątrz i to właśnie mechanik użył teraz pierwszy raz śrubokręta w tym samochodzie (bynajmniej mam taką nadzieję, że po produkcji nikt więcej Astry nie tykał). Na koniec stwierdził, że najprawdopodobniej usterka wystąpiła przy produkcji - przekręcili śrubę. Jestem ciekawa jak zakończy się sprawa. Czuję, że powinnam się przygotować psychicznie na walkę z GM... Ktoś z forumowiczów miał może podobny przypadek? Czy znając swoje szczęście znów jestem pierwsza?
.
Ja własnie wrociłem z touru po urzędach w Łodzi i jak jechałem za jakim Oplem z ramką z ulicy Pabianickiej to juz swoje o nich zaczynałem myśleć 
